wtorek, 24 września 2013

ballada o brwinowie (20): grodziska 10

Równie majętną była liczna rodzina Jankiela i Chawy Karwasserów. Jankiel Karwasser, przed wojną 60-letni mężczyzna, był kupcem rejestrowym i przemysłowcem. Jego firma, zarejestrowana pod nazwą „Jankiel Karwasser – Sprzedaż materiałów opałowych i budowlanych”, zajmowała się przede wszystkim handlem węglem, koksem, miałem opałowym i drewnem.
Dom Karwasserów stoi do dziś. Obecnie znajduje się w nim tylko sklep monopolowy.
W jednym z największych pokojów ich domu, od strony ulicy Grodziskiej, urządzono małą bóżnicę. W każdy piątek wieczorem, gdy rozpoczynał się szabas, do Karwasserów schodziły się liczne rodziny zaproszonych Żydów. Rabin przyjeżdżał przeważnie z Grodziska, wyjątkowo z Warszawy. Modły trwały do późnego wieczora.
Niestety społeczeństwo żydowskie często spotykało się z szykanami ze strony brwinowian. Szczególnie dokuczano im w okresie szabasu. W każdy piątek, gdy zbierano się w domu Karwasserów, grupy brwinowskich łobuziaków obrzucały okna bóżnicy kamieniami, kartoflami, a zimą śnieżnymi pigułami. Wykrzykiwali przy tym antysemickie hasła i obraźliwe przezwiska. Rozrabiaków inspirowała warszawska grupa studentów z sekcji młodych Stronnictwa Narodowego i Ruchu Narodowo-Radykalnego „Falanga”.
Z czasem dochodziło do tylu incydentów, iż pod koniec 1937 roku zdecydowano w gminie wyznaniowej, że dom modłów trzeba przenieść. Za poradą rabina zdecydowano, że należy przeprowadzić bóżnicę na tyły tego samego domu, a przedtem przysposobić kilka pokoi na pierwszym piętrze i dobudować na zewnętrznej ścianie budynku drewnianą emporę.
Tak też zrobiono i następnego roku bóżnicę przeniesiono.
Korzystałam z publikacji p. Grzegorza Przybysza, do ściągnięcia tutaj: http://brwinow.com/pdf/zydzibrwinowscy.pdf



Empora (prawdopodobnie jedyna zachowana w województwie mazowieckim):





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz