Stoi w Zdunach dość
niepozorny i zniszczony dom, ale za to z jaką przeszłością! W tej dawnej
gospodzie zatrzymał się podobno Jan Kazimierz salwujący się ucieczką przed
Szwedami.
Poniżej legenda o tym jak Jan
Kazimierz uciekał przez Zduny. Podaję za: http://www.zduny.pl/index.php?mchoice=legendy
Starsi mieszkańcy Zdun,
opowiadają czasem historię o rzekomym podziemnym tunelu, który rozpoczynać ma
się w centrum miasta, kończyć zaś w lesie, nieopodal sąsiedniego Cieszkowa.
Historia ukrytego przejścia związana jest z osobą króla Jana Kazimierza, który
w czasie potopu szwedzkiego, ratował się ucieczką na Śląsk (wówczas we władaniu
cesarstwa austriackiego). Graniczną miejscowością były Zduny.
Według podania, przed przekroczeniem
granicy król zatrzymał się w zachowanym do dnia dzisiejszego budynku dawnej
gospody (róg ul. Jana Kazimierza i Sienkiewicza). Mimo ponagleń swoich dworzan,
wahał się czy w tak trudnej sytuacji, w jakiej znalazła się Polska, powinien
opuszczać Ojczyznę. Zbliżający się do miasta oddział szwedzkiej rajtarii
uniemożliwiał bezpieczne przekroczenie granicy, pogoń mogła doścignąć władcę
jeszcze na terenie Rzeczypospolitej. W obliczu nadciągającego
niebezpieczeństwa, mieszkańcy Zdun pokazali królewskiemu orszakowi wejście do
podziemnego korytarza, dzięki czemu Jan Kazimierz mógł bezpiecznie przedostać
się za granicę.
W późniejszych czasach, różne
dziwne rzeczy zaczęły dziać się w tajemniczym, podziemnym korytarzu. Wierzono,
że miejsce to zamieszkały okrutne złe moce. Wielu było takich, którzy próbowali
zbadać tajemne przejście, nikt jednak nie mógł wejść dalej, niż na dwadzieścia
metrów. Na drodze zawsze pojawiały się groźne przeszkody. Coś, lub ktoś ciągnął
śmiałków za ubrania, zatrzymywał, przewracał. Spora część odważnych badaczy
nigdy nie powróciła z podziemnych wypraw. Tajemnica podziemnego korytarza jest
więc wciąż nie odkryta...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz