Pewnej letniej niedzieli 2011 roku wlazłam między kwiaty niebieskie, zupełnie mi
dotąd nieznane. I pewnie bym nie zwróciła na nie uwagi, gdyby nie
wszędobylskie pszczoły obsiadające je z każdej strony. Ja czaiłam się na
pszczoły, a na mnie czaiły się komary. Trzy podejścia robiłam do tych
pszczół, przez trzy kolejne dni. Niezbyt jestem zadowolona z efektu
końcowego. Zdjęć zrobiłam blisko 150, z tego połowa okazała się
nieostra, a na części zdjęć dobrych brakuje pszczół albo są po prostu
nieciekawe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz